Moja informatorka z Łodzi (Mama) doniosła mi, że od niedawna w Manufakturze stoi Mlekomat, czyli urządzenie sprzedające mleko. A ponieważ spędziłam ostatnie kilka dni w Łodzi, wybrałam się obejrzeć tą elektroniczną krowę.
Kolorowa budka rzuca się w oczy, a napisy obiecują Codziennie świeże mleko prosto od krowy. Niepasteryzowane. Bez konserwantów. Cudnie. Automat sprzedaje też butelki plastikowe i szklane (1zł - 5zł), więc to nie problem, jeśli nie mamy własnych. Mleko kosztuje 3,5 zł za litr. Kupiłyśmy 3 litry z myślą o domowej roboty twarogu (opis w następnym poście).
Zachwycona tą ideą, zaczęłam szukać w sieci informacji na temat Mlekomatów. Na stronie producenta przeczytać można szczegółową specyfikację urządzeń oraz trochę ogólników o idei sprzedaży bezpośredniej produktów spożywczych. Jest też mapa z zaznaczonymi lokalizacjami Mlekomatów w Polsce. Jest ich już 6 (!) plus łódzki, jeszcze nie zaznaczony. Dwa z nich znajdują się w Warszawie!
Nie mam pojęcia, jak mogłam przegapić ten fakt. To świetny pomysł, korzystny dla klientów i producentów, a mleko jest pyszne. Mam nadzieję, że Mlekomaty będą pojawiać się w miastach, jak grzyby po deszczu. Na razie znajdziecie je we Wrocławiu, Gliwicach, Rybniku, Warszawie i Łodzi.
Kupujecie lub kupowalibyście mleko z takiego automatu?