wtorek, 19 lipca 2011

Charlotte, czyli nie samym chlebem człowiek żyje...

Charlotte Chleb i Wino (Aleja Wyzwolenia 18/Plac Zbawiciela) otwarto wiosną, na fali popularności innych piekarni, oferujących dobrej jakości pieczywo. Długie kolejki, ustawiające się po chrupiące bagietki i chleby na zakswasie z piekarni na Nowym Świecie posłużyły, jako inspiracja dla lokalu na Planu Zbawiciela. Mamy więc w Charlotte wypiekany na miejscu, świeży chleb... i na tym podobieństwa się kończą. Jakikolwiek brak finezji i kreatywności w tworzeniu menu, jest wręcz obrazą dla klienta.
Co możemy zamówić? Koszyk pieczywa (dobrego) ze spodeczkiem oliwy (marnej jakości), tenże sam koszyk pieczywa z selekcją miodów, talerz serów (kpina) lub kanapki (małe i nijakie). Do tego powinno się pić, jak nazwa lokalu wskazuje, wino, jednak Charlotte koncesję otrzymała dopiero niedawno, więc podczas naszej pierwszej wizyty powiedziano nam, że możemy po wino iść do pobliskiego sklepu, a drugi raz nie było już nawet herbaty (skończyła się).

Wydawałoby się, że to zdecydowanie za mało, aby stworzyć lokal gastronomiczny. A jednak Charlotte przeżywa istne oblężenie. Nie tylko od rana do wieczora zajęte są wszystkie stoliki, to popołudniami wprost trudno wejść do piekarni po chleb, bo schody, pobliskie murki, a nawet chodnik obsiedzonę są przez klientów lokalu. Wśród studentów i artystycznej bohemy - znane twarze ze świata mody i filmu. A wszyscy z niewzruszonymi minami maczają kawałki suchego chleba w gorzkiej oliwie i pozują na smakoszy.
Ten smutny widok napawa jednak optymizmem. Popularność Charlotte, jej pierwowzoru - piekarni Vincent i innych podobnych miejsc, jest znakiem, że mamy na rynku miejsce dla dobrych piekarni, że ludzie zaczynają przywiązywać coraz większą uwagę, do tego co jedzą, że dobry chleb (nawet jeśli kosztuje kilka złotych) ma rację bytu. Zawód piekarza powraca do łask, staje na równi z profesją szefa kuchni.

A więc drodzy piekarze, rozpalajcie swoje piece, mieszajcie ciasto z zakwasem i pieczcie dla nas dobry chleb, bo mamy już dosyć marketowych wyrobów z polepszaczami. I nie musicie sprzedawać pieczywa w snobistycznych lokalach. Przyjdziemy, nawet chętniej, do zwykłego sklepiku. Bo Charllote Chleb i Wino to zdecydowanie przerost formy nad treścią...

Największy atut Charlotte - widok na Parafię Najświętszego Zbawiciela



Talerz serów czy żart?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

...ech ci warszawiacy...jak coś uznają za trendy...to będą chrupać byle co z byle czym ...popijajac kwaśnym winem ! :-)
Faktycznie zaserwowane sery...mogą przyprawić o zawał sera...ups...serca ! :-)
Tak się złożyło, ze brat mój marynarz wód dalekich wracał przez Paryž i nabył tam koszyk serów ichnich !!!!
Niebo w gębie !
Pozdrawiam.