czwartek, 25 sierpnia 2011

Wakacje


Jeszcze tego nie czuję, ale powoli dociera do mnie, że jutro... nareszcie... wymarzony urlop. Walizki już spakowane, dolary kupione, karta w aparacie wyczyszczona. Tylko kilka godzin w pracy i po południu samolot poniesie nas na... Bali.

Nie wiem, czy uda mi się blogować z drugiego krańca świata, ale postaram się dać jakiś znak.

Pozdrawiam wszystkich i do przeczytania!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wspanialego urlopu !