sobota, 28 stycznia 2012

Portugalska ceramika i paella

Przypadkowa wizyta w TK Maxx jak zwykle zakończyła się zakupami. Tym razem upolowałam bardzo ładne, trochę rustykalne, ale proste półmiski. Naklejka i zdobiący je motyw koguta wskazują na portugalskie pochodzenie.



Myślę, że kurczak upieczony w całości, obłożony warzywami, zaprezentuje się na takim półmisku pięknie. Albo nasza dzisiejsza paella...


Przepis na to danie, podawałam we wrześniu.


czwartek, 26 stycznia 2012

Historia herbaty


Jak głosi legenda, około 5000 lat temu cesarz Szen Nung, podróżując przez chińskie wsie, poprosił o zagotowanie wody, która była brudna i w zasadzie nie nadawała się do picia. Powiew wiatru zerwał liść z gałęzi rosnącej nieopodal rośliny, strącając  go wprost do naczynia z gorącą wodą.
Zaciekawiony cesarz odczekał, aż liść namięknie, po czym wypił łyk napoju. Tak narodziła się herbata, napar z liści Camelia sinesis.
Edwin Soon, Herbata według Dilmah

wtorek, 24 stycznia 2012

Ravioli z farszem ziemniaczano-serowym

Zachęcona sukcesem moich pierwszych w życiu ravioli, postanowiłam dalej eksperymentować z tym daniem. W niedzielę uruchomiłam nową przystawkę do makaronu KitchenAid, zrobiłam cieniutkie płaty ciasta, a do tego nadzienie ziemniaczano-serowe.
Wydawałoby się, że składniki tego dania są proste i mało wyszukane, ale efekt jest niesamowity. To charakterystyka włoskiej kuchni - wystarczą dobre, tanie produkty, żeby przyrządzić smaczne danie, które podbije serca nawet wybrednych gości.

Na około 6 porcji potrzeba:
0,6 kg mąki
6 jajek

0,6 kg ziemniaków
4-5 ząbków czosnku
szklanka tartego żółtego sera
garść rukoli
4 łyżki masła
oliwa z oliwek
sól, pieprz
1/3 gałki muszkatołowej

Przygotowanie ciasta, podobnie jak za pierwszym razem, zaczęłam w robocie KitchenAid, mieszając hakiem mąkę i jajka. Potem wyrabiałam ciasto przez około 10 minut, aż stało się elastyczne, ale nie klejące. Zawinięte w folię chłodziłam w lodówce przez pół godziny.


Kiedy KitchenAid mieszał ciasto na makaron, ja obrałam ziemniaki i ugotowałam je z 5 obranymi ząbkami czosnku. Odstawiłam do wystygnięcia nieprzykryte, żeby farsz nie był zbyt wodnisty.
Posiekałam też umytą i osuszoną rukolę.


Ostudzone ziemniaki rozgniotłam razem z czosnkiem i wymieszałam ze startym serem (pół na pół parmezan i Bursztyn, ale można dać dowolne sery o wyrazistym smaku), masłem, solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Na koniec wmieszałam posiekaną rukolę.

Gotowy farsz

Wałkowanie makaronu poszło szybko. Ciasto podzieliłam na kilka części i przepuściłam przez maszynkę, stopniowo zmniejszając rozstawienie wałków. Na cieniutkie płaty nakładałam łyżeczką farsz. Przerwy między farszem posmarowałam wodą i przykryłam drugim płatem ciasta. Dokładnie uformowane ravioli pocięłam nożykiem do pizzy.
Pracę, krok po kroku, sfotografował P.








Gotowe ravioli gotowałam 4 minuty w mocno osolonej wodzie. Podalam od razu, polane oliwą, udekorowane rukolą i szczyptą tartego parmezanu.




Zjedliśmy dużą dokładkę :)





poniedziałek, 23 stycznia 2012

Sztućce

Nie wiem, jak to się dzieje, ale z upływem czasu z każdego zestawu sztućców, który używamy, znikają elementy. Po kilku latach szuflada pełna jest zdekompletowanych i przypadkowych sztućców.
To tajemnicze zjawisko dotknęło kuchnię mojej Mamy. Postanowiłam pomóc jej w poszukiwaniach nowego zestawu. Oto moje typy:

Alessi - Caccia, stal nierdzewna, zestaw 24 sztuk dla 6 osób, zaprojektowane w 1938 roku. Mój absolutny faworyt. Cena: 1482 zł w sklepie fabrykaform.pl.


Villeroy & Boch - Neufaden-Merlemont, stal nierdzewna, zestaw 30 sztuk dla 6 osób. Klasyczne i ponadczasowe. Cena: 1696,50 zł w sklepie fide.pl.


Gense - Twist, stal nierdzewna, zestaw 16 sztuk dla 4 osób. Proste, nowoczesne z manufaktury, która dostarcza sztućce na szwedzki dwór królewski. Cena: 649 zł w sklepie czerwonamaszyna.pl.

Duca - Toscana, stal nierdzewna, zestaw 51 sztuk dla 12 osób. W komplecie także łyżka wazowa, do nakładania i widelec do serwowania. Cena: 599 zł w sklepie dukapolska.com.



Trudny orzech do rozkrojenia...

niedziela, 22 stycznia 2012

sobota, 21 stycznia 2012

Ciasto czekoladowo-migdałowe


Weekend w domu, a do tego goście to doskonały pretekst do upieczenia czegoś pysznego. Przepis na to ciasto pochodzi z książki Italian Two Easy autorstwa restauratorek Ruth Rogers i Rose Gray. Wyszło całkiem nieźle, oto więc receptura.

200g czekolady 70%
3/4 kostki masła
150g blanszowanych migdałów
laska wanilii
2 całe jajka
6 żółtek
4 białka
szklanka cukru
5 łyżek kakao
szczypta soli

Na początku przygotowujemy wszystkie elementy składowe ciasta: 4 białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, migdały mielimy do uzyskania mączki, a czekoladę z masłem topimy w misce ustawionej na garnku z wrzącą wodą.



Pozostałe jajka i żółtka ubijamy z cukrem, aż masa zjaśnieje i stanie się puszysta.


Do ubitych jajek dodajemy naturalne, niesłodzone kakao, zmielone migdały i ziarna wanilii. Ciągle mieszając wlewamy ostudzoną czekoladę z masłem.


Delikatnie łączymy masę z ubitymi białkami.


Pieczemy około 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180*C. Trzeba wyczuć, kiedy ciasto będzie dobre - nie może być przesuszone.



Tuż przed podaniem pudrujemy ciasto naturalnym kakao.




Z powodu użycia zmielonych migdałów, ciasto ma ciekawą teksturę - wyczuwalne są ich drobinki, a całość jest wilgotna i mocno czekoladowa.

Nagroda wylosowana

Przy użyciu internetowego narzędzia losującego wytypowałam dzisiaj zwycięzcę loterii, w której nagrodą są cztery archiwalne numery magazynu Jamie Oliver'a.



Zwyciężył piąty komentarz anonimowej czytelniczki/czytelnika. bkubrak proszę o kontakt na adres sercekarczocha@gmail.com, abym wiedziała gdzie wysłać czasopisma.

Dziękuję za Wasz udział w zabawie!

wtorek, 17 stycznia 2012

Noworoczne porządki, czyli post z nagrodami - AKTUALIZACJA

Na naszym wielkim regale z książkami, który zajmuje prawie całą ścianę, zaczyna brakować miejsca. Zaprojektowaliśmy go tak, by pomieścił cały księgozbiór i zostawiliśmy kilka wolnych półek, ale teraz wszystkie uginają się pod ciężarem.
To dotyczy też książek kucharskich, których kolekcja powiększa się w szalonym tempie. Tylko w ostatnich 4 tygodniach przybyły mi trzy... Postanowiłam więc zrobić małe porządki i pozbyć się części magazynów Jamie Olivera. Każdy numer jest pięknie wydany i stanowi małą książkę kucharską. Szkoda oddać je na makulaturę.

Wśród osób, które skomentują ten post, wpisując swoje ulubione danie i adres e-mail, wylosuję jedną nagrodę - 4 archiwalne numery magazynu Jamiego. Interesujące mnie przepisy zanotowałam w zeszycie, więc czasopisma są niezniszczone i jak nowe. Wyślę je pocztą do zwycięzcy.

Na Wasze komentarze czekam do jutra do północy! :)


AKTUALIZACJA!
Ponieważ otrzymałam dzisiaj wiele sygnałów o niemożliwości dodawania komentarzy przez przeglądarkę Explorer - przedłużam loterię do jutra do godziny 24:00. Mam nadzieję, że do tego czasu problemy ustąpią...

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Głosowanie

Trwa głosowanie na Blog Roku 2011. Jeśli chcecie uhonorować Serce Karczocha swoim głosem, wyślijcie sms na podany poniżej numer.


Głosowanie trwa tylko do 19 stycznia.

środa, 11 stycznia 2012

Moleskine dla ogrodnika


Fantastyczny, jak każdy produkt Moleskine. Idealne wsparcie mojego noworocznego postanowienia. I już w drodze do mnie :)


wtorek, 10 stycznia 2012

Małże w sosie koperkowo-pietruszkowym

Małże wydają się być nieco ekstrawaganckim wyborem na lunch do pracy, ale w gruncie rzeczy to niedrogie, proste i super szybkie danie. Zamieniłam więc kilogram tych pysznych mięczaków w nasz jutrzejszy obiad.

Dla 2-3 osób:
1 kg świeżych małż
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
natka pietruszki
koperek
śmietana 18%
szklanka białego wytrawnego wina
makaron (np tagiatelle)
oliwa
sól, pieprz


Małże wrzucamy do zimnej wody, myjemy i pozwalamy im trochę popływać. W tym czasie, w głębokim garnku rozgrzewamy oliwę i smażymy posiekaną cebulę i czosnek, aż się zeszklą.


Małże wyciągamy z wody, zamkniete odkładamy na bok - są dobre, a te które mają otwarte muszle, opukujemy o blat stołu. Jeśli muszla się zamknie, można ją ugotować, jeśli nie - małż jest do wyrzucenia.
Zamkniete mięczaki wrzucamy do garnka i zalewamy winem. Gotujemy 5 minut na małym ogniu.


Po tym czasie wszystkie małże otworzą się, wchłaniając smaki i aromaty sosu.


Dodajemy posiekane zioła i 2 łyżki śmietany. Mieszamy i podajemy z makaronem.


Nie mogę się doczekać jutrzejszego lunchu!




poniedziałek, 9 stycznia 2012

Blog Roku 2011

Po raz kolejny blogerzy rozpoczęli swoje zmagania w dorocznym konkursie na Blog Roku. Serce Karczocha startuje w kategorii Moje zainteresowania i pasje. Trzymajcie kciuki za awans do kolejnego etapu!


niedziela, 8 stycznia 2012

Jak to się wszystko zaczęło?

Niedawno przeczytałam biografię Jamie Olivera. Książka nie ma może szans na literackiego Nobla, a sam pomysł pisania biografii tak młodej osoby jest trochę kontrowersyjny, ale Jamie to barwna postać, która niewiele osób pozostawia obojętnymi, więc bardzo chciałam ją przeczytać.
Lektura sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób ja zainteresowałam się gotowaniem? Wróciły wspomnienia...

Dawno dawno temu, kiedy miałam może nie więcej niż 10 lat, bardzo chciałam ugotować kisiel jagodowy dla siebie i młodszej Siostry. Mamy nie było w domu, a pudełko z wymarzonym deserem znajdowało się wysoko w szafce kuchennej. Próba sięgnięcia po kisiel skończyła się upadkiem z krzesła, któremu rozjechały się nogi...

Druga scena: mamy mniej więcej tyle samo lat i rozpuszczamy sobie czekoladę w garnuszku, żeby maczać w niej biszkopty. Garnek z czekoladą w kostkach postawiony na pełnym gazie przypala się i wyrzucamy go razem z łyżką do śmieci. Mama nie jest szczęśliwa...

Kilka lat później przygotowywałam obiad dla siebie i Siostry. Wstąpiła we mnie wena twórcza i zamiast podać brokuły jako dodatek, zmieliłam je na papkę i zaserwowałam jako sos do makaronu. Siostra obiadu nie zjadła.

Przełomowym momentem było pojawienie się w naszym domu holenderskiej książki kucharskiej Cooking with Boers. Napisana w trzech językach, prezentująca dania, których nigdy wcześniej nie widziałam, pobudzała moją wyobraźnię. Tłumacząc przepis ze słownikiem w ręce, ugotowałam makaron z kalafiorem po kantońsku. Był przepyszny i na stałe wszedł do naszego menu.

Od tamtej pory gotowanie fascynuje mnie, jako sposób jednoczenia rodziny i przyjaciół przy stole, jako nietrwała sztuka i hobby, które można bez końca doskonalić. Czytam o jedzeniu, oglądam programy kulinarne i ciągle eksperymentuję w mojej kuchni, ale kisielu jagodowego już nigdy nie odważyłam się ugotować... :)



Postanowienia na 2012

Pierwszy post 2012 roku dedykuję postanowieniom noworocznym. Co roku robię małą listę, której realizacja przebiega z różnym skutkiem, ale jestem zdania, że dobrze wyznaczyć sobie jakieś cele. Oto więc pięć kulinarnych postanowień na ten rok:

1. Wyhoduję coś jadalnego. W tym celu zamierzam przekształcić nasz balkon w mały ogródek warzywny.

2. Częściej będę zabierać do pracy domowy lunch.

3. Latem i jesienią przygotuję zaprawy i przetwory, które posłużą nam do urozmaicenia zimowych posiłków.

4. Skompletuję serwis kawowo-herbaciany, żeby serwować eleganckie podwieczorki.

5. Uzupełnię kolekcję garnków o żeliwne naczynie Le Creuset - rolls royce'a wśród garnków.

Trzymajcie za mnie kciuki! Czy Wy też robicie podobne postanowienia?