czwartek, 27 października 2011

Skrzydełko czy zdrowie?


Niełatwo jest jeść zdrowo. Produkty z upraw ekologicznych są równie drogie, co trudno dostępne. W miejskiej dżungli, w gąszczu masowo produkowanej żywności, wśród półek uginających się od E120, E450 i sody znalezienie dobrego pomidora czy wędliny to nie lada wyzwanie. Wymaga to nie tylko większych nakładów finansowych, ale również czasu, cierpliwości i konsekwencji.
Dawno temu zrezygnowałam z jedzenia marketowych kurczaków. Sposób hodowli, hormony i przyspieszacze wzrostu, którymi są karmione są niehumanitarne w stosunku do zwierząt i ludzi, którzy to mięso kupują. Nie zamawiam też kurczaka w restauracji, nie będąc pewna skąd pochodzi to, co mam na talerzu. To niegroźne, jak mi się wydawało postanowienie spotyka się jednak z niezrozumieniem i kpiną wielu osób. Wytykają mi, że wszystko co jemy jest sztuczne, że produkty z certyfikatem ekologicznych organizacji to oszustwo i naśmiewają się z mojego uporu. Skłoniło mnie to do kolejnej refleksji…
-kto wmówił nam, że mięso (które wymaga długiej hodowli i dbałości o zwierzę) powinno być tanie jak gazeta?
-kto powiedział, że szybkie gotowanie z na wpół przetworzonych produktów (frytki, zupki z paczki, niepsujące się pomidory) jest dla nas dobre?
-dlaczego Amerykanie są narodem, który wydaje najmniej na jedzenie, a najwięcej na leki?
-nie można porównywać cen produktów ekologicznych z tymi z supermarketów, bo to jak szukanie cech wspólnych koła i trójkąta
-brak zainteresowania tym, co kładziemy na talerzu, nieczytanie etykiet i niezadawanie pytań powoduje, że producenci sprzedają nam coraz gorszą żywność
-rodzinne, lokalne gospodarstwa walczą o przetrwanie z powodu braku zbytu, podczas gdy korporacje transportują tysiące kilometrów bezwartościowe jedzenie, zatruwając środowisko skutkami ubocznymi zużycia paliwa i energii
 Wczoraj upiekłam ekologicznego kurczaka. Pierwszy raz od miesiąca. Obiad był fenomenalny, choć to tylko kurczak. Zdrowe, pyszne mięso, którego substytutu nie jem codzienne, smakuje mi dużo bardziej i jest świadomym wyborem. Wyborem, którego każdy może dokonać, wystarczy tylko chcieć.

2 komentarze:

mi. pisze...

heh... ja w zasadzie nie jadam kurczaków i wieprzowiny. Znakomita większość słyszących o tym osób reaguje czymś w rodzaju "yyyyyyyyy... się znaczy wegetarianka, tak?" :D
o tym, że czytam etykiety i składy (zarówno spożywcze, jak i kosmetyczne) wspominam jeszcze rzadziej ;)

Anonimowy pisze...

No ja właśnie (głównie ze względu na dzieci) się opamiętałam i teraz etykiety czytam czytam i czytam i głodna będę chodzić ;)
Zaczynam polowanie na zdrowie :)