sobota, 16 października 2010

Tajska niedziela

Zimna, październikowa sobota. Wiatr wzbija opadłe na chodniki liście. Ludzie spacerują tylko po słonecznej stronie ulicy, w cieniu za zimno. W taki dzień najchętniej jemy coś rozgrzewającego, pożywnego i, oczywiście, pysznego. 
Nogi chyba same zaprowadziły nas do Sunanty, tajskiej restauracji w Warszawie na ul. Kruczej 16/22. To jeden z moich ulubionych lokali w mieście. Doskonałe dania, ceny rozsądne, dobra obsługa.




Zawsze walczę ze sobą, żeby próbować innych potraw, ale pad thai z owocami morza jest w Sunancie po prostu genialny! Więc zawsze kończy się na pad thaiu... Na przystawkę wzięliśmy rozgrzewające zupy: z mleka kokosowego i krewetek oraz rosół z pierożkami won ton. Na drugie danie P. zamówił ryż z trzema rodzajami mięsa i krewetką. Wszystko, jak zawsze, bardzo nam smakowało.
Rachunek wraz z napojami wyniósł 130 zł, a więc całkiem rozsądnie jak za tak pyszny, dwudaniowy obiad. Polecam Sunantę o każdej porze roku.






Zdjęcia nie oddają smaku dań i ich zapachu. To chyba wina fotografa... czyli moja.

Brak komentarzy: