środa, 5 stycznia 2011

Chłopcy z ferajny wiedzą, co dobre

Nie mam ostatnio zbyt wielu okazji do gotowania. W Sylwestra raczyliśmy się kuchnią mazurską, przygotowaną przez kucharzy ośrodka wypoczynkowego, w którym się zatrzymaliśmy. Pierwsze dni nowego roku przeciekają mi szybko przez palce i nie mam czasu na domowy obiad. Może w najbliższy weekend uda się upichcić coś dobrego, bo zostajemy w domu, chcemy też wybrać się pierwszy raz na Biobazar, na ul Żelazną.

Ale nawet, kiedy nie gotuję, moje myśli krążą wokół dobrej kuchni. W książkach, które czytam i w oglądanych filmach wyłapuję kulinarne ciekawostki. Pod koniec grudnia kanał TCM puścił jeden z moich ulubionych filmów gangsterskich - Chłopcy z ferajny (Goodfellas) Martina Scorsese. Jest tam genialna scena, kiedy gangsterzy gotują w więzieniu obiad. Paulie odpowiada za krojenie czosnku, a opatentowana przez niego metoda niezwykle wpływa na smak potrawy. Vinnie robi sos i choć dodaje za dużo cebuli, sos jest doskonały. Johnny smaży steki, paląc jednoczesnie cygaro. Najwięksi bandyci i mordercy pieczołowicie siekają, mieszają i przyprawiają, żeby zjeść przyzwoity posiłek. Ta scena jest kwintesencją włoskiego podejścia do kuchni i do życia. Choćby się waliło i paliło, jedzenie musi być smaczne i najlepszej jakości. Tu nie ma miejsca na kompromisy.


Chłopcy z ferajny to nie jedyny film, w którym jedzenie zagrało ważną lub nawet główną rolę Jest wiele smakowitych filmów i od czasu do czasu będę na blogu pisała o moich ulubionych.

A czy Wam jakaś kulinarna scena filmowa zapadła w pamięć?

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ratatouille!

Anonimowy pisze...

W Rodzinie Soprano też jest wiele scen jedzenia, gotowania i z restauracji. Ale to w końcu też Włosi :)

Anonimowy pisze...

Ta żyletka jest boska!!

Buziaczek pisze...

Julie i Julia - scena, gdy bohaterka wlewa wino do beuf bourginion :) moja ulubiona :)